Od kilku dni Polonez robi za dupowóz. Ależ przyjemnie mi się nim jeździ, daje mi dużo satysfakcji i frajdy
ale też widzę, ile jeszcze mam w nim do roboty. Najbardziej razi wyjący most, w drugiej kolejności męczy mnie praca przedniego zawieszenia, chyba w przyszłości wywalę te poliuretany i wlecą normalne tuleje. Brakuje mi miękkości i sprężystości w pracy zawieszenia. No i zaczynam myśleć nad zaciskami z palio i wentylowanymi tarczami z przodu 
A jakie zamontowałeś poliuretany? Jak czerwone, to nie powinny mieć chyba wpływu na twardość pracy zawieszenia?
Tak, czerwone. Nie wiem co jest nie tak. Kolega ma Caro 95' z fabrycznym zawieszeniem, wszystko ma 50kkm przelotu i jego auto płynie, zawieszenie pracuje miękko i sprężyście. Ale jednocześnie auto jest sztywne, niewybite.
U mnie niby wszystko złożone na nowych, dobrych częściach, a zawieszenie jakoś tak jakby ,,nie pracowało" auto jest twarde, na nierównościach wszystko czuć, do tego zaczęło mi ostatni trzeszczeć, piszczeć ( czyżby smar się wypłukał ? ) i na tragicznych łódzkich drogach jeździ się źle. Jak skręcam w uliczkę, która rozpoczyna się wyniesionym przejściem dla pieszych i podjeżdżam pod to wyniesienie to wyraźnie słyszę z przodu ,,gruchnięcie", wynikające z pracy zawieszenia, i tak przy każdej przeszkodzie, wkurza mnie to. W tym roku Polonez wyczerpał już swoją dolę funduszy które chciałem na niego przeznaczyć, a nawet ją przekroczył bo most spartaczony. Ale w przyszłym roku będę chciał się zająć tym zawieszeniem. Może i rzeczywiście jak na Poloneza jeździ precyzyjnie, ale skoro nie można mieć wszystkiego, to już wolę bardziej gumowate prowadzenie, ale ciche i miękkie zawieszenie