Wiesz, to, że mogą mieć, nie znaczy, że jest to dobre rozwiązanie. W każdym razie, według mnie to głupota, nie chciałbym mieć akumulatora w przedziale pasażerskim. Począwszy od wdychania tych chemicznych oparów, po zgnicie podłogi wypadku, gdy elektrolit się rozleje ->patrz stan półki pod akumulatorem w wielu autach.
A na same przewody prądowe wydałbyś przy obecnych cenach miedzi parę stów, żeby wykonać takie spaghetti z bagażnika do komory z przodu. Użytkownicy maluchów mają ten problem, a patrz jakie to krótkie auto, ze słabiutkim alternatorem wydajności 35A - najczęściej wstawiają grube, miedziane przewody o 2 razy wyższym przekroju, bo spadki napięcia na odcinku alternator->akumulator przy włączonych światłach potrafią przekraczać 1 volt.