Po pierwsze - stare, spracowane sprężyny, zazwyczaj stawiają mniejszy opór, niż nowe.
No właśnie też tak zawsze kojarzyłem - sprężyny ściągające w sprzęcie grającym zazwyczaj tracą siłę "ściągania", rozprężne - tak samo. Sprężyny zaworowe - z biegiem czasu robią się bardziej miękkie.
Tak na marginesie dopisze tylko spostrzeżenia moich znajomych i moich samych doświadczeń: jesteś mechanikiem samoukiem czy też potrafisz sam naprawić swoje auto w dość znacznym stopniu, czy też masz fakultety czy inne zbędne/niezbędne studia czy
uniwerki, jeździsz jednym autem, zakładając że wyjechałeś nim z salonu, zrobiłeś ok 300kkm, jeździsz nim na codzien. Pierwszego dnia sprzęgło działa cud miód i orzeszki. Przyzwyczajasz się do niego i z biegiem czasu nawet nie zauważasz, że coś zaczyna dziwnie pracować. Nadchodzi dzień awarii a ty dziwisz się jak MP, że jak to to?
!! Przecież wczoraj wszystko było ok. A dziś już nie?
Reanimujesz zepsuty podzespół myśląc, że to on wszystkiemu winien. Tym czasem winowajcą jest coś innego. Coś do czego się przyzwyczaiłeś ale nie czułeś tego.
To jest prawda. Wiele osób, które wsiadają do mojego PN i też jeżdżą polonezami, chcą nogą przedziurawić podłogę - "oj chyba linkę zerwałem" "nie, ono tak chodzi". Później wsiadam do poloneza znajomego (najczęściej świeżo kupionego, albo jeżdżącego nim latami) i mam wrażenie, jakbym naciskał pedał w jakimś ursusie. Ludzie się przyzwyczajają i myślą, że tak ma być...
Najlepszy był kolega górnik, który wszystko robi po "męsku" który kupił przegnitego trucka z ogromnym nalotem (z 500 tysięcy? czy coś koło tego) i kierownica mu się blokowała, i ja zrobiłem wielkie oczy, jak on tym jeździ, a on, przyzwyczajony do jeżdżenia gruzami mówi - no, muszę olej w przekładni sprawdzić.
![]:-> ]:->](http://forum.fsoptk.pl/Smileys/emoty/diabelek.gif)
Okazało się, że po prostu zatarte było wszystko co się dało, bo auto stało w krzakach ostatnie lata, a śruba przekładni była wkręcona o wiele za mocno. I takich przypadków znam parę, rekordzista jeździł peugeotem 205, który skręcał tylko i wyłącznie w lewo. Chwilę wcześniej kierownica u niego chodziła jak w klasycznym trupie, ale nie widział problemu.
Czasem warto się z kimś zamienić autem, bo i mi zwróci ktoś od czasu do czasu uwagę na coś, co jest nie tak, a do czego się przyzwyczaiłem. Strasznie łatwo to przychodzi.
Co do tej łapy, to chyba wspawanie pręta do środka rozwiąże sprawę, profilaktycznie mam tak zrobione w poldku, słysząc, że pękają. Myślałem, że w dostawczaku będzie odpowiednio wytrzymalsza.
To już jest jakieś extremum i mam nadzieję, że nikt nie jest takim debilem, by doprowadzić do takiego stanu?
Raz - jak wyżej, a dwa - ludzie montujący nową linkę linexu (tą zwykłą najpopularniejszą, bez teflonu), po założeniu nowej linki mieli pedał sprzęgła chodzący niesamowicie ciężko, jakby przycinający się, efekt blachy trącej o blachę - ale pedał odbijał chyba normalnie. Samo wciskanie za to wymagało krzepy traktorzysty. Jak ktoś wymieniał zatartą, starą linkę, to tylko klął i mówił "widocznie tak musi być i co innego mam zepsute". Sam tak pierwszy raz pomyślałem, jak znajomy wymienił linkę, i był taki efekt, od razu szukałem oryginału na zapas (udało się kupić tanio nowego lin-mota), bo u mnie po (wtedy) 74kkm sprzęgło chodziło dużo lepiej, niż u niego.