A tym bardziej ślady ingerencji w mechanikę samochodu, to również utrata gwarancji.
Odkręcenie i przykręcenie z powrotem nie kwalifikuje się jako ingerencja w mechanikę.
https://youtu.be/gZuzuw0LNxI?si=M0Kd6mCRNbUztl1I tutaj filmik z konserwacji Subaru mojej mamy. Pokazałem to w ASO na cyklicznym przeglądzie. Panowie pochwalili zarówno chęć konserwacji jak i wykonanie, o żadnej utracie gwarancji nie ma mowy. Na kolejnej wizycie, dowiedziałem się, że filmik obejrzał kierownik ASO i... wprowadzili konserwacje jako opcje przy zakupie nowego auta 
Nie chce mi się bawić w cytat, ale nie, to nie overkill. To po prostu solidna fachowa robota, wydajesz worek siana na auto które lubisz to chcesz zeby było zrobione na 100% a nie na 90. Jak już robić, to albo grubo albo wcale 😉
Może dlatego, że to Subaru. Jedna z moich ostatnich styczności z ASO była taka, że w Toyocie złamał się pedał gazu (plastikowy). Oczywiście gwarancja nieuznana, wina klienta. Miałem też sygnały, że przywalą się o konserwację. W ogóle z ASO jest tak, że niby możesz zachować gwarancję wykonując przegląd poza ASO, o ile zostaną dotrzymane procedury producenta. I tutaj praktycznie jest to niewykonalne (np. Fiat wymaga podpięcia własnego komputera). Jedynie grupa VW (czasami) uznaje gwarancję przy pracach wykonanych poza ASO.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
U siebie podładowałem akumulator, zakupiłem zestaw uszczelniaczy do OHV, zajrzałem do Akwarium po latach i chyba odkryłem przyczynę dziwnie dobrych świateł. Wszędzie zamiast R2 założone H4. Szkoda, że nie mam kontaktu z poprzednim właścicielem, żeby podpytać czy to pomyłka, czy była zmodyfikowana instalacja.
Odkryłem również że mój były Polonez wypłynął w ogłoszeniach, poznałem po trzech detalach które jeszcze się zachowały. Niestety, to już chyba będzie jego definitywny koniec jako przedmiotu w jednym kawałku.
Tak czy inaczej sedno problemu jest takie, że jak się ktoś z kim umawia na daną usługę w danej cenie, to powinien ja wykonać przynajmniejna tyle, zeby oddać auto w podobnym stanie jak wziąłod klienta, a nie w stylu Łęciny "myk myk myk jako tako na odpierdol "...
Z tego co zaobserwowałem, to tak z 50% mechaników, nie ma zielonego pojęcia o doborze oleju do samochodu, a ze 20% ma to w ogóle gdzieś i leje albo co najtańsze, albo coś w ogóle nie zbliżone do przewidzianych norm, byle miało markę. Jeszcze do tego dochodzi kilka % wsiórów, którzy zamawiają olej niby do samochodu klienta, de facto biorą do swojego patrząc jaki olej biorą, w aucie klienta wchodzi 3 litry albo mniej, a oni zamawiają
zawsze 5 litrów.
Zastanawiałem się nad zapsikaniem podwozia i profili podwozia olejem przepracowanym. Japoński plastikowóz, dół pocentkowany rudą jak lampart, fabrycznie suchy jak sahara. Na pewno go to nie uratuje, ale może nieco przyhamuje degradację. Nie jestem emocjonalnie zwiazany z tym samochodem, podejrzewam że za kilka lat będziemy się nim golić.
Co sądzicie o takiej rzeźbie?
Kup Fluidol/środek do konserwacji profili zamkniętych (taki żółty wosk z wężykiem), dwie puszki wystarczą i nie jest to drogie, a skuteczne. Olej przepracowany, tak jak pisał Gomulsky, jest pełen kwaśnych produktów spalania i będzie reagował z blachą, niszcząc ją. Dlatego jednym z ważniejszych wskaźników jakości oleju jest TBN(liczba zasadowa). Im wyższa, tym lepsza zdolność oleju silnikowego do neutralizowania kwaśnych produktów spalania.