To stary mem, który wywodzi się od zwrot "daj mu" (w domyśle gazu na zimnym, choć nie zawsze) który często można było słyszeć na zlotach/spotach itp. Wydaje mi się że ów zwrot powstał najpierw w środowiskach miłośników aut japońskich, w których przodowali hondziarze. Jak wiadomo od dawna żartowano że ich wysokoobrotowe silniki lubią "pić" olej, toteż później do zwrotu "daj mu" dołączył "miód", prawdopodobnie ze względu na kolor zbliżony do oleju i konsystencję podobną do motodoktorów i innych gęstych badziewi którymi próbowali się ratować "miłośnicy" by przedłużyć agonię ich trupowatych silników (co mogło dać efekt odwrotny, ale wiadomo mity olejowe). Zwrot ten był na tyle uniwersalny że szybko przeniknął całe środowisko moto entuzjastów przeróżnych marek, w tym do poloneziarzy. Wiadomo że ohv jakoś trwałością specjalnie nie grzeszy, zwłaszcza jak ktoś oszczędzał na wszystkim, co jeszcze parę lat było powszechne wśród pseudo miłośników, palących laczki przy akompaniamencie grających panewek i stukających zaworów. Toteż młode pokolenie podchwyciło zwrot "daj mu miodu" opierając się na tej przestarzałej opinii. Spopularyzował to motobieda, a jakiś rok temu, może więcej zaczęły się przeróbki w postaci filmów z podkładem utworu muzycznego "wakacyjny romans" a reszta jest historią .