Dostałem to urządzenie w sumie jako gratis do innych zakupów z gratów do poloneza. Jakaś odmiana "rust evadera", pewnie innego producenta.
Z ciekawości rozkręciłem go i spojrzałem, co jest w środku. Szkoda, że nie pomyślałem, żeby zrobić zdjęcie, ale jest nieco więcej elementów, niż do migania diodą.
Urządzenie pobiera 11mA w trybie spoczynku, i 25mA na chwilę przed mignięciem czerwoną diodą. Podłączyłem się do blaszek, które są mocowane do karoserii (chyba zwykłą, dwustronną taśmą). Na końcu obu przewodów są blaszki, które były przyczepione do karoserii poloneza na złomie - atu z 1996 roku. Były przymocowane taśmą do lakieru na karoserii. I teraz dobre pytanie, czy to ma w ogóle prawo działać bez bezpośredniego kontaktu z karoserią, np. za pomocą kleju przewodzącego?
Oscyloskop podłączony do każdej z blaszek pokazuje impuls wysyłany w momencie mignięcia diody, ale trzeba dotknąć oczywiście się do blachy, przebijając klej, którym były przyklejone do karoserii.