Miałem FSO 1500 z 1987 roku i nieraz w nim zaworki regulowałem. W dźwigniach zaworowych w tym silniku po jakimś czasie po prostu wybijały się dołki z racji ustawicznego uderzania w czoła trzonków zaworów rozpędzonej masy popychacza i jego laski. Jak się zdjęło osie dźwigni zaworowych, to widać było gołym okiem wklepanie.
Dla tego też regulacja zaworów na przepisowy luz z użyciem szczelinowmierza mija się w tym silniku z celem. Luz rzeczywisty a zmierzony są tu dwiema różnymi kwestiami.
Ja regulowałem zawsze na "czuja" tj. bujając palcami dźwignię w obie strony i oceniając pozostały luz. Trudno to opisać. Dźwigienki muszą mieć nieco luzu, a zarazem, nie może być on za duży, bo będzie klepało i cylinder będzie miał słabe napełnianie i za krótki wydech.
Jak luz będzie za mały, to zawór będzie się albo niedomykał, albo sprężyna zaworowa będzie go za słabo dociskać, przez co powstaną przedmuchy, do kolektora ssącego i wydechowego i szybsze zniszczenie zaworów.
Jedynym urządzeniem, które może zmierzyć realny luz dźwigienek zaworowych, jest czujnik zegarowy z postawą magnetyczną, ustawiony na dźwigienkę zaworową dokładnie w osi zaworu. Ale kto by się z tym aż tak bawił.. Te silniki, które powstały w ...1936 roku (!) mają już czas swojej świetności dawno za sobą. To muzeum.