W silniku Rovera oficjalnie maksymalny naddatek na ewentualne naprawy czoła głowicy to zaledwie 0.2 mm (200 mikronów).
Ten silnik jest tak spasowany, że przy większym "liźnięciu" czoła głowicy, czy też czoła bloku, może dojść do zderzenia się zaworów z tłokami, które i tak mają stosowne nisze na czoła grzybków zaworów.
Trzeba uważać z planowaniem głowicy i czoła bloku w tym silniku, bo tam tłoki i zaworki są praktycznie na styk. M.inn. dla tego niebezpiecznie jest w nim już wtedy, gdy pasek rozrządu jest przestawiony choćby o jeden ząb w tył czy w przód.
Nie powiem, silnik moc, dynamikę i ekonomię ma, a do tego jest lekki, ale kosztem ww.
Z racji tego, że ich producent nie przewidział ani tłoków nadwymiarowych, ani tulei cylindrowych, ani możliwości szlifowania wału (jest żeliwny, warstwa utwardzana w żeliwie jest o wiele cieńsza, niż w przypadku wałów kutych ze stali), generalnie można stwierdzić, że ten silnik jest pod względem większych napraw - po prostu jednorazowy.