Witam ponownie wszystkich zainteresowanych!
Mam "zaszczyt po latach"
![:] :]](http://forum.fsoptk.pl/Smileys/emoty/kwadr.gif)
kontynuować mój wątek, zwłaszcza że udało mi się pchnąć temat znacznie do przodu!
Po długiej przerwie, na skutek pewnych okoliczności (m.in. potrzeba podjęcia decyzji co zrobic ostatecznie z samochodem), zachęcony powiewem wiosny, pełen nowych sił i nadziei postanowiłem znów zajrzeć pod maskę...
Do rzeczy:

1. Problem raz na zawsze rozwiązany!

2. Obyło się bez wyjmowania silnika (ufff....)

3. Dokonczenie operacji nie zajęło nawet całego popołudnia

4. Alternator, za sprawa młota i solidnego dłuta poszedł w drobny mak

5. Dłuto do rzeźbienia juz tez raczej się nie nada

6. Wspornik, mimo moich szczerych chęci, podzielił los alternatora... Dopiero drugie ( ! 2 ! ) nacięcie tulei szlifierką pozwoliło oswobodzić zapieczoną śrubę (jak koledzy sugerowali - kamień, kamień i jeszcze raz kamień...)
Miło mieć to juz za sobą!
Teraz tylko zamontuje nowy wspornik, nowy alternator (tu podziękowania dla Jimma!), zaleję nowym olejem, zrobię przegląd, naprawię/poprawię/wymienię/pomaluję pare(set) innych drobiazgów i...
Poldek wraca do życia i na Stołeczne drogi!
