Drodzy klubowicze z okazji tej ze zbliza sie kolejna rocznica wielokrotnego mistrza rajdow polskich na autach ze stajni FSO chcialbym przytoczyn pewien artykol ktory znalazlem: Bublewicz jakiego pamiętamy
Na wiele lat po osiągnięciach Zasady, Marian Bublewicz na powrót wprowadził polski sport rajdowy na liczące się trasy Zachodnio - Europejskie. Zdobył też przychylność zachodnich firm, które uwierzyły w możliwości Polaka i nadały jego teamowi zawodowy charakter.
Zanim do tego doszło Bublewicz udowodnił, że można też jeździć na krajowym sprzęcie - bo swoją przygodę z samochodami rozpoczął od zajeżdżania Fiata 125p z silnikiem 1300 - swojego taty. Szczególnie efektownie wywijało się popularnemu Bublowi na rodzimych, szutrowych rajdach olsztyńskich, czym zwrócił na siebie uwagę szefa sportowego FSO Jacka Bartosia, który zaproponował mu starty w drużynie fabrycznej. Teraz olsztynianin miał dostęp do samochodów z wyższej półki, bo ekipa FSO posiadała specjalnie przygotowane samochody wyposażone w dwuwałkowe silniki 1.6 1.8 2.0 litra z Fiatów 132.
Na czołówkowy wynik w Monte Carlo (jak też nazwano jeden z tych modeli) było jeszcze za mało, ale w centalno-wschodniej Europie można już było namieszać. Mistrzowska jazda Bublewicza nie przypadła jednak do gustu organizatorom hermetycznego rajdu w NRD, który z zasady wygrywali zawodnicy niemieccy i zdyskwalifikowali Polaka za szybką jazdę, pozbawiając go zasłużonego pierwszego miejsca w całorocznym cyklu tzw. Pucharu Pokoju i Przyjaźni. Drugie miejsce nie satysfakcjonowało ambitnego zawodnika. W tym samym roku Bublewicz zdobywa pierwszy tytuł rajdowego Mistrza Polski. W ekipie FSO dochodzi też do pełnej konsolidacji z pilotem Ryszardem Żyszkowskim - nieodłącznym,poza nielicznymi przypadkami, partnerem Bubla i współautorem wielu zwycięstw na krajowych i zagranicznych trasach.
Nie sposób w krótkim przypomnieniu opisać wszystkie zwycięstwa Mariana Bublewicza. Jednakże z całą pewnością można powiedzieć, że przez wiele sezonów do tragicznego wypadku na piątym odcinku Zimowego Rajdu Dolnośląskiego w 1993 roku marian Bublewicz był najlepszym polskim zawodnikiem rajdowym. Zginął w samochodzie Ford Sierra Cosworth, który mu nie bardzo odpowiadał, bo posiadał inny stosunek napędu przedniej i tylnej osi, nie taki jak w Sierze, którą cały czas startował, zdobywając w 1992 roku tytuł wicemistrza Europy. W prognozach specjalistów na następny sezon typowany był na faworyta mistrzostw, bo z sezonu na sezon uzyskiwał lepsze rezultaty. Rajd Zimowy w którym zginął wygrywał uprzednio siedmiokrotnie.
Sylwetka Mariana Bublewicza była by niepełna bez przypomnienia jego nadzwyczajnej koleżeńskości, serdeczności i ujmującego uśmiechu, którym zjednywał sobie przyjaciół wśród innych zawodników, dziennikarzy i działaczy sportowych.
źródło:Auto Sport nr4 Kwiecień 2000
Z racji rocznicy tragicznie zmarlego rajdowca czy moze w te pamietna date chcialby ktos sie wybrac wieksza ekipa na pamietny odcinek rajdowy uczcic pamiec Mariana Bublewicza?