a JA tam sobie popylam rowerkiem po chodnikach i sciezkach rowerowych,
trzeba byc hardcorem,zeby wyjezdzac na stolickie ulice,
jade sobie 5-15km/h po chodnikach i 20km/h po sciezkach rowerowych ,zeby sie nie spocic,zeby nie spalac za duzo kalorii,
dzisiaj jest punk krytyczny ,bo na termometrach 0*C ,wiec zwolnilem troche,zeby mnie nie zawialo,
postanowilem sobie jezdzic do konca listopada ,ale z pewnoscia sniegu kolami nie dotkne,
nie nie jestem masochista lubiacym jezdzic w taka pogode ,poprostu celuje w pewien okres czasowy,
rower kosztowal mniej niz w styczniu bedzie kosztowal bilet 3-miesieczny studencki ,wiec niestety bede mial 3 miesiace zimy (niestety tylko 3 ,bo na wiecej biletu nie kupie),
o dojazdach samochodem lepiej nie mowic - raz ,ze to kosztuje ,a dwa to w stolcu sie wiecej stoi niz jedzie ,wiec sie tylko wkurzyc mozna,
tak wiec wszedobylny dobrobyt kaze mi doope tachać rowerem po przymrozku - zaiste mamy XXIw w kraju podobno nie III swiata
