Albo klasyka gatunku, gdzie na stacje demontażu poszedł fragment z VINem + bilet Narodowego Banku Polskiego
A to jeszcze się trafiają tacy chętni, że się nie boją? Znam taką historię, gdzie jeden taki "pomocny" narobił sobie niezłego smrodu, bo zaufał "znajomemu" a tamten odstawił niezły numer, z tym niby zezłomowanym autem. Gość miał szczęście, że mu koncesji nie zabrali, ale zabulił nieźle.
Ukradł i sprzedaje na części 
Wszystko możliwe. Dzisiaj sie już nikomu nie wierzy. Jesteśmy narodem bardzo "zaradnych" ludzi i jak wyczujemy gdzieś interes, to szybko się dostosujemy. Ceny polonezów i częsci nie spadają, dostępność mała, to i ruch w "interesie" może się nagle zwiększyć. Nie zadroszczę teraz nikomu, kto niema gdzie takiego auta trzymać, bo to coś mi się wydaje, że niedługo może być ciekawie.