Nigdy nie spotkałem się z akumulatorem 12V, który miałby napięcie spoczynkowe na poziomie 14V, więc z góry założyłem, że miernik pokazuje głupoty.
No spoko, ale jeśli identyczne głupoty pokazuje w układzie, w którym wszystko działa jak należy, no to chyba można założyć, że tutaj akumulator jest w porządku?
No dobra, ale dość tego pieprzenia, bo pragnę poinformować, iż w międzyczasie przeczytałem Wasze porady. Poszedłem po linii najmniejszego oporu (przynajmniej z założenia) i zastosowałem się do tego, co napisał kolega
jacek2. Plan był taki, żeby odkręcić plecionkę uziemiającą silnik, przeczyścić ją nieco i dokręcić z powrotem. U mnie jest ona izolowana (przypomina kabel, jaki biegnie od plusa do rozrusznika) i jednym końcem przytwierdzona jest do prawego fartucha, a drugim - nad prawą poduszką, przy czym pisząc o prawej stronie, mam oczywiście na myśli stronę auta, a nie stronę stojącego przodem do auta. (Fotki mam i wrzucę, jeżeli ktoś wyrazi zainteresowanie.) Tej drugiej śruby żadnym oczkowym i żadną fajką nie szło dygnąć bez przedłużki. Po dygnięciu też szła z konkretnym oporem. Odrdzewiacz mi się skończył, więc odkręcanie wspomagałem olejem napędowym, jakiego używam do cięcia szkła; nie udało mi się jednak tej śruby odkręcić. Albo zabrakło mi cierpliwości. Niepotrzebne skreślić. Po wkręceniu z powrotem (na fartuch dodatkowo poszedł pod śrubę smar grafitowy), kilkakrotna próba wykazała odpalenie od przysłowiowego strzała, więc myślę, że na razie w spokoju mogę skoncentrować się na innych usterkach.