"Tu się nie ma co zastanawiać", tak pomyślałem spędzając Środowe popołudnie w biurze i przeglądając ogłoszenia. Auto na zdjęciach z typowo "dziadkowym" equipmentem w postaci pokrowców misiów, pokrowca na kierownicę, pod maską lekki przykurz i na oko brak korozji. Decyzja; dzwonię i umawiam się na oględziny.
Następnego dnia oglądam auto w Łomiankach u poprzednich właścicieli. Przedmiotem sprzedaży jest idealnie zachowany Plus z 1998 roku z silnikiem Rovera z przebiegiem... 16 tys km! Cudo! Oglądamy auto w ciepłym i dużym garażu starej willi. Auto nie ma żadnych braków czy uszkodzeń, bardzo zadbane,oczywiście zero korozji, na silniku lekki kurz i idealnie zachowane ocynki i oksydacje. Na płycie podłogowej widać jeszcze fabryczny lakier i oryginalną mastykę. Właściciele przemili ludzie, dokonuję pomiaru grubości lakieru dla pewności, jedna decyzja: biorę! Samochód był sporadycznie użytkowany, zakupiony został w "TOWAROWA 33 korpojejszyn"
przez ojca sprzedającej który w 1998 roku miał... 86 lat! Wcześniej jeździł Fiatem 125p więc przesiadka do ponad 100 konnego pachnącego nowością Poloneza musiała być niezłym doświadczeniem. Z racji wieku później był już tylko wożony, pod warunkiem jednak że gdy gdzieś się wybierali, ktoś musiał siedzieć w aucie i go pilnować
. Auto z salonu wyjechało doposażone w centralny zamek z alarmem oraz radio SONY z wysokiej jak na 98 rok półki bo z miękką mechaniką. Jak się okazało, gdy już nie mógł jeździć, często schodził do garażu posiedzieć w Poldku i posłuchać radia właśnie. Syn sprzedającego wspominał że kilka akumulatorów tak "załatwił"
.
Później gdy zmarł auto stało w garażu, używane sporadycznie.
Samochód do solidnego detailingu, nawet chyba nie był myty zbyt często, nie mówiąc o odkurzaniu...
I jeszcze kilka fotek z ogłoszenia: