Popatrz na powyższe zdjęcie. Czy nie lepiej odłożyć sto pięćdziesiąt do skarbonki i poszukać takiej nówki?
Wiesz, ja bym z chęcią kupił od ręki wspornik z aukcji podesłanej przez
Trojana, tylko byłeś szybszy o 40 minut.
Uwierz mi, że byłbym w stanie i więcej niż 150 zł wyłożyć, byleby tylko pozbyć się problemu badziewnego wspornika. Nie wiem czy z tą skarbonką to taka złośliwość, czy nie, ale kiedy jest potrzeba, nie mam problemu z wyłożeniem kasy na części. Inaczej jeździłbym rowerem (takim 2-kołowym, nie K16).
Ale po co w sumie iść na łatwiznę i kupić gotowca, który w gruncie rzeczy też ma swoje wady. Znam dobrego tokarza, mam gdzieś walający się wytłuczony wspornik, dobiorę odpowiednie łożysko i spróbuję. Koszt nie przekroczy zakupu nowego dziadowskiego wspornika, a podejrzewam, że samoróbka wytrzyma więcej.
Primo po drugie, to na łożyskach nie uzyskasz efektu tłumienia. A o to chodzi we wsporniku na plastikowych tulejkach.
Lepiej nic nie pisz o tych plastikowych "tulejkach", których wytrzymałość do trochę ponad rok/trochę ponad 10 tys. km. Jak one tłumią? Nie wiem, ale nie wierzę że skutecznie. Spójrz na wspornik z łady - tam jest na łożyskach