A co z plastikowymi "ślizgami" które siedzą fabrycznie na końcach krótszego pióra?
To nie ma znaczenia. Po pierwsze przy płaskim (no niezupełnie płaskim, użyłem mocno sklepanego ale jeszcze półeliptycznego) piórze, tarcie końcówką pióra pomocniczego o pióro główne jest słabsze z racji kształtu. (mimo to, aby zminimalizować tarcie, pokryłem oba pióra warstwą smaru grafitowego)
Po drugie, te "ślizgi" nie spełniają swojej roli, bo w większości Polonezów wycierają się na długo przed tym, zanim ktoś się zainteresuje problemem.
Zapewne stąd historie o połamanych resorach.
W moim Polonezie były całkowicie zniszczone, a w sklepanych resorach których użyłem do tej modyfikacji, które według sprzedającego miały tylko rok, nowe ślizgacze i ich wygląd wskazywał że rzeczywiście są dość nowe, te ślizgacze też były całkowicie zużyte.
Po trzecie, ślizgacze można założyć również w takiej konfiguracji, trzeba to po prostu zrobić w inny sposób: po prostu przypiąć go do pióra głównego tam, gdzie pióro pomocnicze już nie sięgnie i nie zniszczy mocowania. Drugi koniec można zostać nieprzypięty albo ew. przypiąć opaską zaciskową, będzie się ścierać ale pewnie nie szybciej niż sam ślizgacz.
A nawet gdyby ślizg miał odlecieć z powodu wadliwego mocowania, to moim zdaniem jest to lepsze niż koło unoszące się w powietrze akurat wtedy kiedy kontakt z podłożem jest najbardziej potrzebny, bo sytuacja mocno kryzysowa.
tzn. nic nie jest wieczne,ale to raczej nie jest przerobka do codziennej jazdy,
Nie widzę powodu dla którego nie miało by się tak jeździć na co dzień. Moim zdaniem to najlepszy sposób obniżenia i utwardzenia resora do auta o dowolnym zastosowaniu.
moja wina,bo nie chcialo mi sie go dobrze stępic tzn. nie mialem pilnika pod reka przy skladaniu
Ja końcówkę potraktowałem szlifierką.