Holowałem dzisiaj Merivę.
Zaprawdę powiadam Wam, że nie doceniałem gór w moim rodzinnym mieście... .
Gdy usiłowałem ruszyć pod górę (oczywiście z Merivka na dewizce), zerwała się taśma, co pamięta jeszcze doskonale Polskiego Fiata 125p rocznik 1981. Linka stalowa dała radę, ale utknęliśmy na progu zwalniającym. W pewnym momencie spod Atusia poleciał niebieski dyyyyym...
Nie jestem młody, ale pierwszy raz zdarzyło mi się, że się sprzęgło pośliznęło, swoją drogą dobrze, że nie ukręciłem półośki lub czegoś innego, co jest po drodze od silnika do kół
