Nic nie wskazywało na to ze kupię sobie Poloneza Diesla. Nigdy nawet w takim nie siedziałem, nigdy tez nie jeździłem Poldkiem GLD.
Ostatnio przeglądając ogłoszenia (wcale tego nie robię!!
) zauważyłem że 10 km od mojego domu ktoś sprzedaje Caro z 1991 roku. W dodatku jest to GLD, do tego w pięknym sraczkowatym kolorze, typowym da 1991 roku. Jako że cena wydawała się przyzwoita, wóz z pierwszego rocznika produkcji Caro, poza tym przebieg 78 tys km,wydały się zachęcające. Pojechałem na oględziny.
Przedmiotem sprzedaży okazał się wrost parkingowy, stojący przed jedną z kamienic w samym centrum Gdańska. Samochód od nowości w jednych rękach odebrany z salonu w Gdańsku 19 Grudnia 1991 r.
Właściciel rocznik 1927 rok, z uwagi na stan wzroku nie był już w stanie jeździć Polonezem. Od kilku lat nim nie jeździł. Jeszcze rok temu jego żona rocznik 1929 jeździła Polonezem
. Niestety na początku 2016 roku zaczęła chorować a pod koniec ub. roku zmarła zatem Polonez prawie rok stał nieużywany. Gdy pojechałem na oględziny ze swoim akumulatorem i Poldek po pół obrocie rozrusznika cichutko odpalił, postanowiłem że go kupię. Silnik jak wspominał pan Alojzy zawsze był zalewany dobrym olejem (Castrol, Elf) regularnie wymienianym.
Niestety stan blacharski daleki jest od idealnego samochód ma skredowany lakier, korozje na drzwiach, zaczynają lecieć progi. O dziwo zdrowe jak dzwon nadkola, sierpy, podłużnice, podłoga, błotniki. Od nowości konserwowany Rust Checkiem, założone nadkola. Zobaczymy co będzie dalej z pewnością progi do roboty albo łatania. Ale chyba warto będzie się pomęczyć gdyż Caro z pierwszego rocznika z GLD pod maską z relatywnie niedużym przebiegiem nie trafia się zbyt często...
Nie jeździłem nim, po pierwsze nie a przeglądu, po drugie hamulce stoją.
Starsi państwo byli plastykami zatem we wnętrzu panuje delikatnie mówiąc artystyczny nieład. Samochód jest zarośnięty mchem i mieszaniną kurzu z syfem z pobliskiej budowy.
Tyle na gorąco, foty znaleziska poniżej: