Witam,
Nadszedł w kończu czas trochę napisać o moim 2 polonezie. Zasadnicze założenie jakie towarzyszyło zakupie tego auta to stworzyć auto będące kopią wyposażenia mojego obecnego Caro, nie tyrać go zimą po soli i na tyle oszczędzać by przez wiele lat cieszył oko w wzorowym stanie blacharskim i mechanicznym. Wzorem wyglądu zewnętrznego jest słynny "Limited".
Auta szukałem chyba ze 2 lata: miało być atu, koniecznie minus w jak najlepszym stanie blacharskim. W zeszłym roku w sierpniu znalazłem ogłoszenie na olx w Krakowie, gdzie w dość mało atrakcyjny sposób był oferowany poniższy egzemplarz. Zachęcała cena jak i przebieg 64kkm. Po telefonicznej rozmowie i zapoznaniem się z historią autka, zdecydowałem się go brać. Jakoś w między czasie Gumiak leciał na Ukrainę wiec przejazdem zahaczył Kraków, potwierdził stan autka i zaklepał je. O dziwo auto stało jakies 4 tygodnie do momentu aż sfinalizowaliśmy transakcję, przez ten czas właściciel dostał raptem 2 telefony, z śmiesznymi propozycjami typu zamiana na kosiarkę.... Nikt na serio nawet o niego nie pytał, a szkoda bo autko warte uwagi
.
W między czasie toczyły sie sprawy spadkowe - auto miało 5 właścicieli - dzieci zmarłego Pana, który zostawił im ten pojazd. Umowa krążyła po Polsce i zagranicy by wszyscy jednomyślnie ją podpisali i sprzedali. Pod koniec września autko finalnie trafiło do mnie.
Pierwsze fotki po zakupie:
Dwaj bracia:
Silnik to zwykły abimex, z wyposażenia tylko centralny zamek i alarm. Auto miało kiedyś delikatną kolizję, w wyniku czego dostało nowy nosek ale niestty już od plusa i plusowa atrapę. Zmieniono też szkło reflektora. Reszta oryginał, nawet zderzak z przycierką pozostał na swoim miejscu.
Wraz z Gumiakiem przeprowadziliśmy dokładne oględziny blacharki, zaglądając we wszytskie zakątki. Owszem znalazło się trosze miejsc do interwencji, ale w większości nie groźne rdzawki. Do wycięcia tylko prawy wspornik lewarka i mała dziurka pod zderzakiem - efekt obtarcia przez rant zderzaka. Najbardziej uszkodzony okazał sie rant lewej końcówki progu. Po zabezpieczeniu tego wszytkiego nastała zima, autko znalazło schronienie w przytulnej i suchej szopie. Co jakiś czas wyjmowane na chwile i przepalane.
W tak zwanym miedzy czasie kupiłem dawce rovera, silnik 1,8 od Rovera 75 oraz wytargałem z czeluści piwnicy sporo gratów niezbędnych do nadchodzących modyfikacji. OHVka znalazła nowego wlasciciela, koledzy z Wrocławia wstawili ją do ambulansu i wybrali się na tegoroczną edycję Złombola. Po ogarnięciu wszytkich elmentów silnika oraz belki (piaskowanie + malowanie) wrzucilimy motor pod maske. Skrzynia pochodzi z mojego Caro - wymienione wszytke łożyska, synchronizatory i przesuwki.
Profesjonalna komora do piaskowania:
było tak:
Jest tak:
Motorownia odpalona najpierw na kompie od Landrovera + wtryski 149ccm, następnie na kompie od MGF'a, wtryski 218cmm. Bardzo duża różnica w rekacji na gaz - komp MGF ma inną mapę i silnik zdecydowanie fajniej się wkręca. Nie czuć specjalnie spadku mocy powyżej 5500obr. Do tego na półce czekają wałki ostre od TF 135. Wtedy powinno się jeszcze poprawić.
Kolektor wydechowy i alternator tymczasowe - będzie zmiana przy montażu klimatyzacji.
Fura przeszła przegląd rozszerzony, papiery na 1,8 ogarnięte. Przez kilka dni pośmigałem sprzętem i ciszyłem się osiągami motorowni. Przesadka z powrotem na 1,4 i to jeszcze zmulonego klimą jest bardzo przykra....
Po zakończeniu operacji motor rozpocząłem ogarnianie blachy - opiszę w kolejnym odcinku