Szał był. Byliśmy my - Poloneziarze.
Paradny przejazd po Warszawie okazał się zdezorganizowany, więc był spontaniczny - dlatego czasem ktoś odpadł albo się zgubił.
Byli ludzie bywający na listopadowym spotkaniu z Dyrektorem z okazji wyprodukowania Pabiedy, kilka osób nowych; niektórzy zblazowani, inni zafascynowani. Tak samo jak zawsze. Było łututu i murzyńskie koła. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Jamnik pojechał gdzie miał pojechać ale przecież to nie jedyna nowość na spocie pod FSO; pierwszy raz pojawił się polonez (właściciel - wykonawca odbudowy) p. Tomasz (zapomniałem) z Polonezem coupe - repliką rajdówki.
Były też "zwyczajne" Poldki, pucowane pieczołowicie
przez właścicieli specjalnie na to święto, specjalnie na to spotkanie.
Brakowało "Zapiekanki" z zapiekankami....
Dziękuję chłopakom z białej akwary za pych pod Stadionem.