Zgadzam się z KGB. Akurat temat na czasie i w tv i na necie, można sobie pooglądać takich mistrzów, co to umieją w zimie jeździć szybko i bezpiecznie. Jak wielokrotnie powtarzałem, żadne opony z najwyższej półki i najbardziej wypasione systemy bezpieczeństwa, nie zastąpią myślenia. Trzeba zauważyć to, że dzisiaj przeważają samochody przednionapędowe, a i tak ludzie się rozbijają. Takie zanikające zimy temu też nie służą, bo ludzie się trochę odzwyczajają. Dawniej, jak śnieg leżał ze trzy miechy i bywały mrozy z np. mgłą, szklanka na drogach, to ludzie wiedzieli że tak będzie jakiś czas i trzeba wyhamować z brawurą (idioci zawsze się trafiali) a teraz, to dzisiaj ten śnieg jest, jutro go może już nie być, drogi wydają się ok, bo nawalone soli, ale temperatura może miejscami spaść i jak wjedziemy na pełnej mocy na taki odcinek, nie wiedząc o tym, to można się przejechać. Niejednego już zgubił pozornie czarny asfalt. Paradoksalnie, to najlepiej jeździ się po czystym śniegu, choćby ubitym, ale bez lodu. Wtedy przynajmniej te zimówki jakoś działają. Breja składająca się z wody, śniegu, piachu i soli, tez jest do dupy. Zanim kupiłem pierwszego poloneza, to sporo zim jeździłem żukiem, niedociążonym, na letnich oponach i nie wylądowałem nigdy w rowie. Podstawa, to myślenie i brak brawury. No i jak pisze KGB, każdy gwałtowny ruch kierownicą, czy próba zbyt mocnego hamowania, kończy się źle. Ludzie maja teraz dobre auta, przyzwyczaili się do ciepłych zim i im się wydaje, że co to, te trochę śniegu. No i każdemu się spieszy. Jak widzę, że warunki nie pozwalają, to nie zapier*alam, obojętnie czym bym jechał. Ciekawe, jak to jest tak naprawdę z autami 4x4 w zimie? Nie mówię o tych niby terenówkach, tylko bardziej o osobowych, choćby audi. Na internecie nie brakuje filmów, gdzie idzie jak czołg przez śnieg, ale na lodzie pewnie i tak tańczy jak krowa.