Sorry wszystkim za czekanie na zatwierdzenie wątków. Byłem na Hellu, nie brałem ze sobą komputera, zresztą jak zawsze
Nie chcę na urlopie tracić czasu na internety.
Polonez z OHV trzepnął jakieś 1500 kilometrów, trasa Katowice-Hel, i z powrotem, plus jazda w tę i z powrotem po pasie nabrzeżnym... a w następnych dniach zrobi kolejne 2000 kilometrów. Tym razem w dniach 10-20 Katowice-Puławy-Międzywodzie-Puławy-Katowice...
Auto spisało się na medal, nie spisał się akumulator marki Moll - ledwie jakieś 3 lata po zakupie, dostał przerwy na jednej celi. Ładowanie mam dobre, poziom elektrolitu sprawdzałem, wszystko na nic - inna sprawa, że od nowości nie miał jakichś super parametrów. Mam dość tego gówna, specjalnie jadę dzisiaj do Imielina po ukraińską Amegę. Z ciekawostek, polonez odpalał mi przy tak padniętym aku, z napięcia startowego 10,5V. Kręcił ciężko, raz trzeba było palić na pych, ale kilka kursów na takim śmieciu zrobił, i wrócił bez przygód do Katowic, autostradą.
Pod nieużywanymi zabudowaniami Helskiego portu:
Ponieważ cały czas nie mogę patrzeć na polonezy, od spodu rzecz jasna to jakiekolwiek dłubanie przy nich obchodzę szerokim łukiem. Obecnie cały czas dłubę przy jednośladach. I tak np. w ten weekend postanowiłem ogarnąć trochę WSKę.
Generalnie sprawa miała się tak, że odpalenie jej było niemal nierealne. Więc w pierwszej kolejności sprawdziłem ustawienie zapłonu był trochę za późny, więc poprawiłem teraz jest nieco za wczesny... Dalej było słabo. Więc na następny rzut poszedł gaźnik i to był właściwy strzał. Gaźnik nowy, ale od majfrendów, więc sprawdziłem poziom paliwa i tutaj ciekawostka i zaskoczenie majfrendy poziom pływaka ustawili dokładnie jak w instrukcji. Mając na uwadze, że jednak przelewa znacznie obniżyłem poziom paliwa i bingo! Odpala bez większych oporów. Co prawda zastanawia mnie dlaczego na zimnym od czasu do czasu mieszanka detonuje w wydechu, a jak się rozgrzeje jest ok? Poza tym sprawdziłem poziom oleju w skrzyni biegów, brakowało i to sporo... Wymieniłem na ATFa i znów zong, na pych już nie odpali - sprzęgło się ślizga. W międzyczasie zrobiłem hybrydę współczesnego i epokowego zaworka paliwa, tak aby jego dźwigienka wystawała przez okienko w bocznej osłonie. Prowizorycznie naprawiłem starter. Ponieważ wszystko było już w miarę ok to trochę pojeździłem, muszę przyznać, że ten silnik bardzo przyjemnie się zbiera.
CDI + gaźnik dellorto od "wsk Turbo" do mojej 125 B3 i 5000 km trzepnięte bez zaglądania do zapłonu i gaźnika, a światła H4, kultura pracy i moc bez porównania. Pozbyłem się traumy po paru latach jazdy na stykowym zapłonie z G-20, i rzeźbie jednego sprawnego gaźnika i zapłonu z pięciu gówien i chińskich części + okresowego ustawiania zapłonu co chwilę. Polecam.