W temacie, udało mi się naprawić zawiasy, drzwi zaczęły chodzić tak ciężko że trudno było je otwierać i zamykać. Teraz jest w pyte, jednak odkręcanie i ustawianie drzwi bez ściągania błotnika to był słaby pomysł, ale jakoś się udało.
O kurczę, taki bzdet, a pieprzenia się co niemiara, podejrzewam, z tym cięciem, spawaniem i lakierowaniem jeszcze.
Ale ze zdejmowaniem błotnika byłoby jeszcze więcej; u siebie pamiętam, że do jednej ze śrub mocujących błotnik, ledwo się dostałem.
Najwyraźniej wiedziałeś, co robisz
U mnie corolla verso stoi, bo termin badania już minął i teraz ma nieważne już, ale do ojca kuzyn się przykleił, że mu załatwi pieczątkę. No to mówię, dobra, chociaż nie podoba mi się lewizna na przeglądach; samochód ma być przede wszystkim sprawny - ale staruszek wyszedł założenia, że skoro już się napraszają... Mnie akurat nie było wczoraj na miejscu; tatko wziął kluczyki i pojechał do miasta samochodem bez badań, załatwić tę sprawę (chyba nie wiedział, ile kosztuje teraz taka jazda, ale może to i lepiej).
Wzięli go na podnośnik - i... kazali spier....ć, bo belka przedniego zawieszenia tak zgniła, że aż dziurawa - i w każdej chwili przód może się rozjechać.
Ten zdziwiony, a ja przecież od początku tłumaczyłem, że w tamtym roku ze względu na korozję sanek warunkowo przeszedł i trzeba zrobić.
No to, q'wa, załatwił pieczątkę...