warsztat warsztatem ale pracując w serwisie powiem szczerze że jednak obecność klienta bezpośrednio przy Tobie jest bardzo ale to bardzo wkur... rzeczą czasami, przyjechał do nas kiedyś taki jeden zardzewiałą w koło siena ledwo się kupy trzymała, progi chciał pianką łatać :D, na regeneracje zacisku
Pierwszy komentarz - "ale ja chce żeby to robił tamten Pan co wcześniej, bo tego nie znam" Dobra to jeszcze ok nic w sumie takiego kwestia zaufania, lecz trochę jak dziecko
Druga sprawa - "ale może niech Pan się pyta szefa co robić" :D i tak co minutę zaczynam tracić cierpliwość (na dodatek wziął krzesło z recepcji i przyszedł z nim patrzeć na ręce nie pytając nikogo czy może)
Trzecia sprawa - "Zmolestował szefa przyszedł powiedział co i jak i udaje wielkiego "znafce""
Czwarta sprawa - "zaczyna się czepiać że najpierw wymieniłem inne "gumki" z zestawu naprawczego niż szef powiedział btw to bez różnicy"
Piąta sprawa - "bierze stare gumki rzekomo na zapas, po czym sprawdza ich sprężystość w dłoni(przy mnie) i dzwonipotem z pretensjami że są dobre (chociaż przyczyną naprawy była rdza tak zacisk trzymała że cudem udało się je w całości wyjąc, więc gumki były od razu wymieniane żeby nie robić dwa razy tej samej roboty (swoją drogą klient sam to sobie kupił i nikt nie miał pretensji)) i że go naciągamy i w ogóle" :D
Są warsztaty i warsztaty ale niestety czasami lepiej jak klienta nie ma przy naprawie ... Nikt mnie tak nie wkurzył jak ten gościu, a to jeszcze stały klient ...
Pozatym naprawy samochodu wymagają czasami odrobiny "finezji" że tak to nazwę

a przyjeżdża klient na wymianę dajmy na to tarcz 100 letnim gratem i burzy się że starą tarcze którą wymieniam traktuje młotkiem bo nie chce zejść, a co mam w rękawiczkach białych i garniturze, z pincetą to robić ...
Dlatego czasami takie coś jest potrzebne z odpowiednią dozą żartu oczywiście, tak samo informacje typu "rabat jest stolicą maroka"