Zgodnie z tematem napiszę, że ja aby pomóc i spowodować jazdę:
1. Nie oszczędzam przesadnie zimą benzyny. To co z tego, że inne auta palą na gazie. Jak nie było innego wyjścia to tak odpalałem ale zawsze lepiej odpala zimą na benzynie
2. Dlatego wyłączam silnik na benzynie. Przed zgaszeniem popracuje sobie te kilka sekund na benzynie...
3. Przed uruchomieniem mam wyłączone wszystko co elektryczne. Wszystko co się da. Nawet podświetlenie zegarów wyłączam. Oczywiście wciśnięte sprzęgło. Myślałem, że to oczywiste ale jednak okazuje się, że nie.
4. Jeśli gaźnik to kilka razy podpompuję pedałem gazu trochę benzyny i uruchamiam.
Jeśli wtrysk to włączam zapłon aby pompa paliwa popracowała i jak się wyłączy to wyłączam zapłon i tak powtarzam przynajmniej trzy razy.
5. Odpalam i jak nie zapali albo "zagada" i zgaśnie to nie kręcę dalej na siłę rozrusznikiem tylko daję mu spokój na pół albo i całą minutę i powtarzam odpalanie.
6. Jak już pracuje na benzynie to cierpliwie czekam minutę albo dwie albo trzy lub dłużej zależy jak bardzo zimno i dopiero jadę.
7. Na gaz przełączam już w czasie jazdy bo np. w jednym egzemplarzu ostatnio coś trudno mu to idzie więc jak nie chce jeszcze jechać na gazie to z powrotem daję mu benzynkę i nie muszę znowu kręcić rozrusznikiem...
U mnie się sprawdza. Jak moja żona "wie lepiej" to kończy się rozruchem na kable...
Auta zimują na ulicy.
O tym, że należy mieć elementy silnika odpowiedzialne za prawidłowy zapłon itp w odpowiednim stanie już wiadomo.
I na koniec dodam, że jak dawno, dawno temu jak miałem słaby akumulator w skodzie 105S to jedynym sposobem na samodzielne odpalenie było podgrzanie silnika. W moim wykonaniu wyglądało to tak, że podpalałem małą butlę turystyczną tzn. gaz z niej pod miską olejową i po 15 min takiego przypalania odpalała za pierwszym razem. Udało mi się nie spalić Skody ani razu :mrgreen:
Nikogo do tego nie namawiam ale wskazuję, że warto pomyśleć o jakiejś bezpiecznej metodzie podgrzewania - może webasto.