Panowie, podepne sie tu, nie chce tworzyc nowego tematu.
Jestem juz bezradny... kiedys, z dnia na dzien silnik zaczal gasnąć... przy zimnym trzymal obroty 1000 a przy gorącym (temp 90*) gasł, trzeba bylo go caly czas trzymac na gazie...
Postanowiłem zmienic membranki w parowniku, caly zestaw naprawczy kupilem, wyczyscilem dokladnie, poskładalem, wyregulowalem i gra(ło). Ciezko go bylo odpalic, i na zimnym i na cieplym. Dlugo trzeba bylo krecic.
Dzisiaj wzialem sie za regulacje luzu na zaworach. Ustawilem tak jak sie nalezy, czyli 0.25 na wylotowym i 0.2 na dolotowym. Podmienilem rowniez caly aparat zaplonowy na malo uzywany. Po tych wszystkich zabiegach, samochod zagadal od razu. Zdziwiłem sie pozytywnie, silnikiem nei "rzucało" na boki, tak jak wczesniej. Wczesniej to tak co jakis czas sie "zachłysnął". Na zimnym silniku (ok 50*) trzymal ladnie obroty, i odpałał od strzała, bez wciskania gazu.
Pora na jazde probna... Zagrzałem go do temp. 90*. Juz nie chodzil jak wczesniej. Co chwile go tak dławiło. I juz nie odapala od strzała na cieplym. NA CIEPLYM to powinien odpalac lepiej niz na zimynm...
PANOWIE POMOZCIE!! ;/ Jestem bezradny...