Niestety Marcin nie wziął do siebie tego incydentu doszły inne uzależnienia prócz alkoholu i skończyło się jak skończyło.
Cóż, ja się wyniosłem w okresie, kiedy praktycznie robota stała się w pewnym momencie niemożliwa, a prace przy aucie nie zaczęły się posuwać ani trochę. Co było po 2014, nie wiem.
Znam historię i to praktycznie z pierwszej ręki od jego znajomego co miał ATU minusa i miał robić mu żuka z napędami od Vitary 4
Ja tylko kojarzę jego ówczesną ksywę "maruda", poznałem go jak uskuteczniał przed spożywczakiem naprzeciwko bramy brawurową jazdę pomarańczowym "Żukiem", który później miał służyć do tego porąbanego swapa, ech to były czasy

jak go przypilnowałeś to nawet porządnie potrafił robotę zrobić.
Niestety robota się skończyła, jak sąsiedzi codziennie wpadali do garażu robić imprezę. Z czasem było tak, że przyjeżdżałem robić blacharkę, a kończyło się balangą o godzinie 14:00, i o robocie już nie było mowy. Niestety, podobno trafiłem tam w najgorszym momencie - chwilę przed tym, kiedy kumple-sąsiedzi z piwkiem zaczęli wpadać "za często"- już nie 2 razy w tygodniu, a codziennie. Podobno zanim to się stało, wyszedł z druciarstwa i zaczął robić auta porządnie.
Tarpanem V6 jeszcze zdążyłem się przejechać w terenie, zanim unieruchomiło go na zawsze zepsute sprzęgło i stanął w miejscu "spoczynku" gdzieś po lewej stronie od bramy, jak dobrze pamiętam.
Wigilie mnie niestety ominęły przez coroczny wyjazd do Puław do rodzinki i znajomych na okres święta-sylwester, ale pamiętam relacje z tych, które się tam odbywały, i było widać, że wesoło się działo.