Wyblakłe półki pomalowałem (kilka dni temu) akrylem. Kolor miał być w tonacji nadwozia - okazało się jak widać... Powinien być turkusowy a nie zielony. Półki i tak spisałem na straty, więc nie żal.
<- tu w trakcie pierwszego malowania.
Początkowo nakładałem "specjalnym" "pędzlem" z gąbki, szybko to porzuciłem na rzecz zwykłego pędzla o skróconym, sztywniejszym włosiu. Malowanie poprzez nakładanie farby i wcieranie.
Finalnie malowane dwa razy, konsystencja tej farby coś jak musztardy, za drugim razem rozrobiłem wodą.
Gdybym odnawiał ponownie, albo miał komuś poradzić, to od razu rozcieńczyłbym całość, jakieś 60/40 z wodą. Po pierwsze byłoby akurat na dwa malowania obu półek, po drugie - rozcieńczony nie skleja tak bardzo włókien.
Akryl kupiony w dużym papierniku z malarstwem, ale jest też na popularnym portalu aukcyjnym.
Obowiązkowy napis, na poczet przyszłej sprzedaży.
Jestem zadowolony z prototypu.
p.s.
Dziś do silnika wlałem ceramizer. Nadzieja przezwyciężyła zdrowy rozsądek
Motoru nie szkoda, lata tam jakieś kowadło pow. 2500obr/min.
Zawsze byłem sceptyczny do tego typu siuwaksów, magnetyzerów itd. ale wskazówka ciśnienia oleju na zimnym wskoczyła aż na 0,2 a na rozgrzanym ostatnio leżała na 0 a po pierwszych 20km jest na 0,1. Wydaje się ciszej. Zobaczę za 500km, czy nie lepiej było kupić marną łychę ale jednak łychę...