Długo nic nie pisałem... Przy GSi nie robię praktycznie nic, chociaż miałem robić sporo. No, dzisiaj napiąłem pasek alternatora, bo zaczął piszczeć. Znowu zaczyna się w nim wszystko tłuc, a przecież całkiem niedawno robiłem całe zawieszenie na tip top. Połączenie sprężyn z trucka, trzypiórowych resorów i 15-calowych felg z rocznym przelotem 15 tys. km po polskich drogach powoli mnie zaczyna denerwować... Ale nerwy względem mojego GSi ustają, kiedy wsiadam do seryjnego Atu Plusa teściów na 13-calowych balonach, który irytuje mnie jeszcze bardziej m.in. niepewnym prowadzeniem w zakrętach i przy prędkościach powyżej 100 km/h czy też nurkowaniem przy hamowaniu.
Za to dwa dni temu zabraliśmy się z teściem za walkę z fabryczną instalacją LPG Bedini I generacji w moim zimowozie Caro Plusie GLi, bo od bardzo długiego czasu miał problemy z przechodzeniem z PB na LPG i samą jazdą na LPG, no i w sumie w ciągu jednego dnia udało się go idealnie wyregulować po wymianie miksera. Parownik Bedini 132E nie regenerowany od nowości (przebieg 250 tys. km), aż strach go ruszać, o dziwo teraz jeździ pięknie. 130 km/h przestało być dla tego muła wyzwaniem, wcześniej ledwie setkę osiągał. Ale nie byłbym sobą, gdybym nie zamówił zestawu regeneracyjnego i go nie zregenerował.