Zgodnie z logiką, zakamieniony obiekt żeliwny trawi się roztworem sody w wodzie (odczynnik zasadowy), a zakamienione aluminium - roztworem wodnym KWASU SOLNEGO - około 10%.
Jakoże silnik Rovera zdecydowanie bardziej jest wykonany ze stopu glinu, niż żeliwa (jeśli chodzi o kontakt z cieczą chłodzącą), to w tej materii warto zastosować KWAS, z tymże solny jest raczej ciężko dostępny, a OCTOWY - niezmiernie powszechnie. I tyle.
Osobiście oczyszczałem układ chłodzenia mojego Poldorovera z kamienia OCTEM, a w związku z tym, że samochód musiał być codziennie "pod parą", to po prostu, odpuściłem litr boryga z niego i wlałem w jego miejsce dwie flaszki octu, i na takiej tynkturze pojeździłem miesiąc (jakieś 22300- 2500 km zrobiłem).
Ocet pięknie zadziałał. Przy zmianie cieczy chłodzącej silnik przepłukałem z pięć razy zwykłą kraniczanką. Wywaliło z dobrą garść rozpuszczonego do postaci rdzawej mąki, kamienia kotłowego.
I wiele pozytywnego to dało. Wcześniej silnik w lato, w korkach, "kręcił" wentylatorem około półtorej minuty, drastycznie do dwóch. Po "octowaniu", w najgorętsze dni, w korkach w stolicy, kręcił z zegarkiem w ręku - 30 - 35 sekund, włączając się - w porównaniu do zachowania przed octowaniem - znacznie częściej, acz - krócej. Czyli sprzężony obwód ciepło wydzielane przez silnik a jego układ schładzania odzyskał selektywność.
Jedynym, co ucierpiało na tej operacji - to termostat, a konkretnie - jego trzpień. Po prostu wypłukany kamień kotłowy, cyrkulując w obiegu chłodzenia silnika, "zamurował" jego trzpień, co spowodowało spowolnioną i zacinającą się jego pracę. Miał wtedy i tak już ponad 11 lat i swoje i tak, "przeleciał". Koszt nowego (Wahler, najlepszy) - 22 PLN. Raz na 12 lat - można taką inwestycję poczynić.
I już.