sprzedaż auta bez przeglądu jest bardzo ciężka
Na szrocie chyba nie robią problemów?
Tico, to w ogóle jest sprzedawalne, nawet w dobrym stanie? Jakoś nie słyszałem nigdy zachwytów nad tym autem. Chyba jednak matiza bardziej wolą.
To zależy, musisz przestać patrzeć na to jak na auto, a zacząć patrzeć jak na narzędzie. Narzędzie do poruszania się po mieście - jest niezastąpione, parkuję nim w miejscach gdzie ,,normalnym" samochodem bym się nie zmieścił, Spalanie i przyspieszenie do miasta super, lepsze niż cięższy Matiz i lepsze niż Sejo 900. Części kosztują śmieszne grosze, bo mało kto chce tym jeździć. Egzemplarze w stanie idealnym chodzą po 2000zł lub taniej i... znajdują nabywców. Wszystkie inne też jakoś się sprzedają, tylko zależy czy chcesz ,,po prostu sprzedać" czy sprzedać za kwotę 4 cyfrową. Ja swojego kupiłem za 650zł, bo za kilka dni wychodził zarówno przegląd jak i OC. Kupiłem z zamiarem przejeżdżenia zimy, bo naprawy blacharskie Skody się przedłużały. Przez całą zimę zrobiłem jakieś 3500km, poza opłaceniem OC, wymieniłem tylko olej i kable i naprawiłem światła stopu. Poza tym zero inwestycji a od grudnia prawie codziennie wsiadam, odpalam i jadę. Czy warto było dać te 650zł ? Moim zdaniem jak najbardziej.
A jeszcze lepiej będzie, jak ludziom na chleb zacznie brakować. Tylko się cieszyć, nie?
Jak to czytałem raz wypowiedź na fejsie pewnego rolniczego pisma, odnośnie licytacji komorniczych sprzętu rolniczego. "Szkoda, że się komuś noga powinęła i go licytują, ale jak my nie kupimy, to kupi jakiś handlarz i później jeszcze na nas zarobi" Wszystko jest fajnie, dopóki samemu się niema noża na gardle, ale jak tak dalej pójdzie, to cholera wie.
Chyba trochę na wyrost mnie zrozumiałeś. Współczuję ludziom, którym stopa życiowa się obniży, czy noga powinie. Ale spadek cen aut używanych, które niezbyt nadają się na dupowozy jest bardzo prawdopodobny. Więc jeśli ktoś chciał kupić sobie klasyka, ale nie chciał płacić chorych handlarskich cen rzędu 20 tysięcy za 125p z końca lat 80', to teraz szanse na to wzrosną.
Zima przeszkodziła mi w robienia prawka na kat A, teraz szkoła nie prowadzi jazd a chciałem dokupić jeszcze kilka godzin, WORD nie robi egzaminów... A szkoda, bo z motocyklami już widzę zmianę w rynku. Rok temu, fajne motocykle w dobrych cenach schodziły w max tydzień. Teraz obserwuję kilka sztuk, które normalnie już by znikły a one stoją i stoją... gdybym tylko miał już adekwatne uprawnienia, wymarzony jednoślad stałby w garażu.
Czy ludziom braknie na chleb ? Myślę ( mam nadzieję ), że aż tak źle nie będzie. Wszystko zależy od tego kiedy pandemia się skończy. Na pewno zmieni się trochę rynek pracy, nie będzie już tak bardzo ,,rynkiem pracy pracownika", co uważam za niekorzystną zmianę. W takich chwilach cieszę się jeszcze bardziej, że lubię swoją pracę i jestem z niej zadowolony.