Do Kombi wlecieli nowe cylinderki, dolne sworznie i paski osprzętu.
Cylinderki marki A.B.S., dziwna sprawa z nimi, jeden sprawiał wrażenie dobrze wykonanego, a drugi jakby ktoś pomylił pudełka i do pudełka ABS zapakował Delphi... Po wymianie hamulce niby odpowietrzone, a pedał dalej jakiś taki niski

Sworznie TRW, nie wiem kiedy były one ostatni raz zmieniane, ale wszystkie śruby trzeba było ciąć. Do tego tak się zapiekły w zwrotnicy, że ściągacz jakże renomowanej marki YATO powiedział Ya to pier*e i pękł... Mimo wszystko udało się sworznie zmienić. Przy okazji mogłem pooglądać sobie resztę zawiasu i tak sobie myślę, że pora odkładać na poliuretan.
Wymieniłem też czujnik temperatury silnika, bo stary z niewiadomej przyczyny padł. Będąc już pod maską, przejrzałem świece, tak jak mówił Pan Dr na uczelni, 3 elektrodowe świece to przerost formy nad treścią. Ujawniło sie też, że na 1 i 4 jest problem ze spalaniem, o co podejrzewam kable zapłonowe - sentechy.
No i na koniec, kombi znowu zostało posadzone na rialach.
Poza tym, dziś naszła mnie wena, więc nieco podłubałem maluszka. Miałem dzięki temu okazję zgłębić tajniki fuszerki lat 90tych, gdzie po naprawie blacharskiej połowa wzmocnień nie była do niczego przytwierdzona
