Zmieniłem koła w pupowozie, poprawiłem przy okazji hamulce i kolejny raz podszedłem do uszczelnienia wycieku z parownika. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że węże transportujące płyn chłodniczy trochę z luźno nachodzą na jego króćce i stąd te problemy. Montaż bezpośrednio w serwisie producenta nie gwarantuje pełnego profesjonalizmu, niestety. I to nawet nie jedyny aspekt w tym przypadku...
W tygodniu znalazłem czas na babranie się w złomie. Forum poloneza, więc niby nie dzisiaj, ale wspominam, bo kilka ciekawostek w związku z powyższem...
Próbowałem do odpalić na starym akumulatorze, który trzyma napięcie ok. 12,4 V. Nie daje rady, ale wcześniej, bezpośrednio po naładowaniu prostownikiem, miał na tyle mocy, żeby zakręcić i odpalić. Teraz już w ogóle do samochodu się nie nadaje. Z ciekawości, pożyczyłem aku z pupowozu.
Mierzę napięcie... 11,9

Wsadzam go pod maskę Trupa - kręci jak szatan. A zaznaczam, iż wszystkie parametry ma gorsze niż tamten, z napięciem włącznie - to ostatnie akurat udało mi się zmierzyć. Większy to varta blue; mniejszy - centra futura. Pewnie niektórzy już się z czymś takim spotkali, ale mnie (fakt faktem, eletrykiem nie jestem) zaskoczyło, że różnica potencjałów na elektrodach nie jest wyznacznikiem przydatności akumulatora. Bo ten teoretycznie mocniejszy włożyłem w ramach tej roszady pod pupowozową maskę. Ledwo, bo ledwo, ale jakoś odpalił. Niemniej, nie chciałbym musieć na czymś takim polegać.
Trupowy silnik, konkretnie obrócony rozrusznikiem, oczywiście odpalił, a ja zauważam po każdym odpaleniu coraz więcej wody wydostającej się z wydechu. Czy ma to związek z niejeżdżeniem, czy HGF, czy jakaś inna cholera, okaże się w swoim czasie...