Po 11 latach od kupna, nabiłem wreszcie klimę w polonezie. Pisze "nabiłem" bo czynnika już nie było. Jakbym sprawdził wcześniej, to nie musiałbym się tak bawić z wyciąganiem nagrzewnicy, tylko bym wszystko rozebrał jak człowiek, po kolei a tak, to nie chciałem wypuszczać czynnika w atmosferę. Mój błąd, bo było sprawdzić. Dwa lata temu, jeszcze czynnik był i klima się uruchamiała. Wydaje się, że wszystko się włącza prawidłowo. Jak to jest z tymi wentylatorami, jak szybko po uruchomieniu one powinny się włączyć? Bo pochodziło chwilę, zaczęły się nagrzewać przewody i włączył się jeden z wentylatorów. Będę to testował dopiero, jak się zrobi jakiś upał. Od zakupu auta, to chyba użyłem tego "w trasie" ze dwa razy a tak, to tylko od czasu do czasu włączyłem, żeby zobaczyć, czy jeszcze działa. Jak miałem rovera, to nie używałem, bo nie było podłączone do kompa i tek zeszło, aż wysrał uszczelkę. Tutaj postanowiłem to wreszcie uruchomić, zwłaszcza, że jest dobry dostęp do zaworów, bo w roverze, to chyba jednak by było ciężko. Po nabiciu, coś syczało w okolicach osuszacza,a le "wycieku" nie było widać. Uruchomiłem to ustrojstwo, pochodziło chwilę i cudownym sposobem, syczenie ustąpiło. Teraz nie wiem, co myśleć, bo maszyna nie wykryła nieszczelności, ale takich drobnych ponoć nie wykryje, a czynnik i tak uleci przez nie. Zobaczymy za kilka dni. Jest tam niby dodany ten "znacznik/barwnik" więc niby powinno być coś widać.
Z innych spraw, to podłączyłem sobie ostatnio przełącznik do siłownika zaworu nagrzewnicy. Wykorzystałem tradycyjny fsowski przełącznik klawiszowy, który dawno temu przerobiłem na trójpozycyjny 1-0-1 z wykorzystaniem małych sprężynek, by odbijało go z obu pozycjo do zera. Wszystko działa pięknie, ale siłownik ma za mały sok i trzeba będzie nieco skrócić ramię przy zaworze, co powinno spowodować pełne jego zamknięcie. na razie mam ustawiony tak, by otwierał się całkowicie, a zamykał na tyle, na ile pozwala skok siłownika, tak więc nagrzewnica nie jest całkiem odcięta, ale na szczęście, te wszystkie zabawy w uszczelnianie klap spowodowały, ze nawet na pełnym przepływie gorącego płynu przez nagrzewnicę, powietrze n kratek leci na tyle schłodzone, ana ile pozwala temperatura na zewnątrz, czego wcześniej nie było, bo jednak te gąbki uszczelniające klapy, nie były aż tak szczelne. Zostawiłem tylko przy klapce od obiegu wewnętrznego, bo były w bardzo ładnym stanie i dolegały na szczelnie.Filtr kabinowy, który wpakowałem w miejscy wejścia powietrza do obudowy wentylatora, pozostawiłem na miejscu. Nieco ogranicza przepustowość powietrza, bo czuć różnicę w sile nawiewu, gdy przełączy się na obieg wewnętrzny, ale coś za coś. Albo nieco mniejsza siła nadmuchu z zewnątrz, albo kurz w kanałach, w samej nagrzewnicy i syf przed parownikiem, co u mnie maiło miejsce, bo wywaliłem stamtąd trochę jakichś liści, czy też kwiatów z drzew. Póki miałem pusty układ, to wytargałem tez cały moduł z silnikiem i parownikiem, rozebrałem, wyczyściłem, wymyłem i od razu poprawiłam klapę od obiegu wewnętrznego, bo się nie domykała. Może zrzucanie deski za każdym razem, gdy trzeba wymienić ten filtr, jest "nieco" kłopotliwe, ale w plusach z klimatyzacją, naprawdę niema miejsca nigdzie indziej, by sensownie go umieścić, bo jest parownik. Tutaj akurat tak fajnie się wpasował, że po docięciu, wypuściłem z dwóch stron po jednym "listku" filtra i jest on dociśnięty przez tunel idący z podszybia, bo inaczej wciągnąłby go wentylator. Filtr dopasowałem "na oko" w sklepie i siadł całkiem fajnie. Jest długi i wąski, wyjdzie z niego cztery takie małe filtry do poloneza, więc jest dosyć ekonomicznie. Zobaczymy, jak to się spisze, ale na pewno syfu ciągnąć tyle nie będzie. Pola do popisu zbyt dużego tu nie mamy. Nie w wersji z klimą.