Widzę konkretna dyskusja się tutaj wywiązała
Jak tak patrzę na te zdjęcia, to aż się prosi żeby mu założyć orciari i pomalować w ten kolor Nie myślałeś o tym ?
Myślałem, ale mając na głowie 5 pojazdów, jest na co pieniądze wydawać, żeby to to jeździło
także póki co się obchodzę bez, w ogóle to zanim zacznę szukać orciari w sensownym stanie i cenie, muszę zmienić hak i tylny zderzak, bo hak nie pozwala wejść zderzakowi do końca na swoje miejsce przez co jest między nim a linią świateł spora szpara, a sam zderzak ma pewną skazę, która szpeci samochód...
Szyby bardzo ładne, ale mnie osobiście nie stać na taki komplecik, a i też nie jest to jakaś bardzo niezbędna rzecz.Dobrze by było takie mieć, ale nie jest to potrzebne do życia
SZYBA Myślałem na zakupem bocznych szyb, ale stwierdziłem to samo, że nie jest to potrzebne do życia, a w samochodzie, który jeszcze jest daily też nie bardzo ma sens (duże ryzyko zniszczenia i brak zamienników). Dlatego postanowiłem zakupić tylko szybę czołową, przednie boczne zostaną bez zmian, a resztę chcę zakleić folią o możliwie małym przyciemnieniu 10, góra 20%, bo fanem smoły na szybach nigdy nie byłem
A tak z innej beczki, to atermiczne szyby to jest jedna z tych rzeczy, których nie można zrozumieć w polityce sprzedaży FSO, dlaczego nie wprowadzili ich nawet chociażby w opcji? Przecież to wiele by nie kosztowało, a na pewno wiele osób by się na to skusiło przy takiej "masówce" różnica w cenie byłaby prawie niezauważalna.
Kultura techniczna jest u nas na bardzo niskim poziomie. Nawet ludziom którzy mają pieniądze jest na wszystko szkoda w efekcie czego już auta z roczników powyżej 2000 ( dla mnie można je określić jako ,,nowe" ) to bardzo często pozajeżdżane szroty. Ludzie nie inwestują w dodatkowe zabezpieczenie antykorozyjne, szkoda im wydać pieniądze na opony zimowe - ,,bo przecież kiedyś się jeździło cały rok na takich samych i było dobrze" , szkoda im zainwestować w lepsze klocki ( bo przecież 20zł drożej ) szkoda zainwestować w lepszy olej i leją najtańsze mineralnego gówno ( bo przecież olej to olej to po co przepłacać ).
Bardzo znajomy temat... Jak mnie pamięć nie myli w 2008 albo 2009 roku, matka przesiadła się z malucha na "nowe" Clio (bo z 2001r.). Coś tam na początku w ramach "pakietu startowego" zrobiła, a potem tankowała i jeździła, w 2014 roku, okazało się, że samochód nie przeszedł przeglądu, więc zawiozła samochód do mechanika (na prawdę ewenement w skali okolicy, bo samochód po naprawie zachował wszystkie fabryczne spinki, uchwyty i mocowania, bez nadużywania trytek), gość wymienił 4 amortyzatory, 4 sprężyny, 2 wahacze, wszystko dokoła hamulców, rozrząd, końcówki itd. całość zamknęła się w prawie 3k zł (z robocizną), matka zapłaciła a w domu lament "no jak on mógł mnie tak skasować, po co tyle tego wymieniał" itp. teksty. Żeby zobrazować w jakim stanie był samochód przed wizytą u gościa wystarczy powiedzieć, że praktycznie wszystkie tłoki amortyzatorów latały luźno w korpusie...
A żeby było jeszcze lepiej, stare części czekały w kontenerku aż uzbiera się większa kupa złomu i wyjadą wraz z nimi do krainy wiecznych łowów (mechanik oddał stare części) zanim jednak tam trafiły odwiedził mnie wujek, który zobaczył w kontenerku stare tarcze hamulcowe, stwierdził, że u niego są takie same i on sobie je weźmie wymieni, bo te są w lepszym stanie niż te jego... Te miały spokojnie nalatane 60kkm i straciły już 1/2 swojej pierwotnej grubości
W społeczeństwach zachodnich z kolei głupota idzie w drugą stronę - potrafią oddać na złom zdrowy zadbany samochód tylko dlatego, że jest stary ( ma np 15 lat ) lub dlatego, że im się znudził.
Poza tym mlodzi 25+ chca miec wszystko na topie, i nie wazne ze auto ma 2 lub 3 lata zmieniamy tak samo jak z telefonami i komputerami.
Ostatnimi czasy mój brat coraz mocniej myśli o zakupie swojego pierwszego samochodu. Jego wyobrażenie jest takie, że auto max. rocznik 2010, silnik najlepiej 1,8/2,0 i oczywiście możliwie bogata opcja i mały przebieg, cena 18-25k zł. I mówię mu, że niby ma prawko już te 7 lat, ale w zasadzie to praktycznie z niego nie korzystał i nie ma sensu, żeby na pierwsze auto wydawał aż tyle pieniędzy (a już w ogóle to brał kredyt), raz dla tego, że ma spore szanse rozjebać ten samochód zanim w ogóle dobrze się "rozjeździ", dwa że samochód to nie tylko koszty paliwa, ale też serwis i dodatkowe opłaty (OC, OBT), więc najrozsądniej kupić coś w okolicach 2000-2005 r. z silnikiem max 1,6, w okolicach 6-8k zł, chwilę pojeździć a potem myśleć o czymś lepszym. Nie, on nie będzie jak ja starym gratem jeździł, musi mieć coś "nowego", im nowszego tym lepiej...
trzeba by rzezbic jakies hybrydy z panelem od plusa i gora z minusa, w dodatku minusowe zegary mi nie leza i do starej deski toleruje kwadratowe,
To jest cytując klasyka "pół legenda, pół prawda, pół nieprawda". Jeśli ktoś rezygnuje z wnętrza plusa i klima go nie interesuje to spokojnie można calsonica pożenić z klasycznym wnętrzem minusa, nie skromnie się pochwalę, że sam to właśnie zrobiłem, brakuje mi niezmodzonej obudowy tunelu środkowego, żeby to ładnie poskręcać, aby tak nie dyndało i jakiegoś pomysłu jak zamontować przełącznik od obiegu wew., żeby drutem nie zalatywało.