A ja dalej się bawię w gruntowny porządek. Fotele poskładałem, cały środek złożony, tylko deska z całą resztą wyjęta, bo muszę się pobawić w kabelkologię. Zaległe sprawy typu podgrzewane fotele, bo zimno się robi, a siadanie na lodowatym fotelu mi szkodzi, no i w fotelach mam dawno maty włożone, jeszcze za czasów rovera, bo fotele z niego. Tylko trzeba zrobić instalację pod deską. Może bym też sobie podłączył mojego starego patrola, którego miałem w roverze. Wszystko leży i czeka, a denerwuje mnie zamykanie każdych drzwi osobno. Voltomierz sobie też muszę założyć przy okazji, bo chociaż po zmianie alternatora skończyły się problemy, to jednak niech sobie będzie. Te klamki z plusa już zaczynają mnie konkretnie wkur*iać. Wyciągałem dzisiaj wszystkie zamki z drzwi, bo tam już rdzy trochę było i szczególnie przednie, ciężko się domykały. Wypryskałem WD i obficie zalałem hipolem. Gesty jest, to szybko nie spłynie. Przednie chodzą lekko, ale te tylne nadal ciężkawo. Jedną śrubę z klamki dzisiaj wyrwałem przy dokręcaniu, ale na szczęście miałem zapas w kolorze. Ten plastik jest tak słaby, że bałbym się dać dziecku do ręki, a co dopiero ciągnąć za to. Ładne są, ale badziewne. Jak się zdenerwuję, to wleci komplet z caro, tylko niestety, trzeba by było lakierować. Mam takie lakierowane z wczesnego plusa, ale w kolorze 139, czyli ta zgniła zieleń. Plus tego jest taki, że to nie goły plastik, więc łatwiej to prysnąć. No i te klamki z plusa strasznie obcierają lakier na drzwiach i nieraz widziałem, jak tam to koroduje. Zamiast tej plastikowej przekładki, to mogło być coś bardziej miękkiego, to by nie tarło i ładnie przylegało. Powalczyłem z wymiana sprężynek w tych małych wewnętrznych klamkach drzwi, bo to też badziew i pękły. Wziąłem ze złomu, ale mnie coś widocznie zamroczyło i zamiast wziąć całe klamki, to powyciągałem same sprężyny i jeba*em się pół godziny z jedną, żeby to tam włożyć, ale nabrałem już wprawy. W przednich drzwiach w klamce, wyrwało plastik w miejscu, gdzie drut sprężyny wchodzi w otworek, tam jest od środka taki otworek w samym tym elemencie za który się pociąga i klamka nie odbijała. Wymieniłem samo to na inne, w kolorze. Jak mówiłem, niesamowity badziew i zastanowiłbym się grubo, gdybym miał dać więcej niż 10 pln za taką klamkę, choćby nową. Tam niema elementu, który by się nie potrafił zepsuć. Śruby mocujące się wyrywają, bo są źle zalane, zamiast żeby łebek był bardziej na wierzchu i opierał się na zewnętrznej stronie plastiku, to jest zatopiony głębiej i trzyma go tylko słabiutki nadlew, który pęka już od samego patrzenia na niego. Najlepsze wyjście, to śruby do drewna, od środka obkleić je konkretnie poxipolem, a od zewnątrz zalakierować, żeby nie straszyły, ale co z tego, skoro tu wytrzyma, to posypie się coś innego. Ot, koreańskie modernizacje. Co zauważyłem przez te kilka lat eksploatacji to to, że te przednie trzymają się stabilniej, a tylne, z racji tego, że inaczej jest rozwiązany mechanizm otwierania, mają tendencję do odchylania się od blachy i najczęściej one się urywają.