mp79, z całym szacunkiem - masz kompletnego trupa, widać, że niewiele się znasz na jego naprawie, naprawiasz go w nieskończoność jak najtańszym i dziadowskim kosztem (bo to polonez, zainwestowanie w nową część zamienną jest karygodne), i nie przepuścisz żadnej okazji, żeby z tego powodu obrzydzić go innym. To też nie jest zdrowe podejście
Ja Ci z całego serca życzę, żeby go w końcu ktoś podpalił, uwolnisz się wreszcie od widma FSO i kupicie sobie nawet elteka z wyrwanymi amortyzatorami do pospawania, zawsze będzie lepszy od potwornego, polskiego wyrobu - i będzie święty spokój.
Kolega Bonifacy trafił na zastane i byle jak naprawiane auto po "grzybie", i faktycznie miał z nim trochę przygód - jak to z autem od grzyba. Taki egzemplarz faktycznie skutecznie potrafi zniechęcić do jazdy, bo zaniedbany polonez = straszny polonez i skarbonka bez dna, te auta muszą być utrzymywane w ruchu i dobrym stanie technicznym. Ale na takiej podstawie można obrzydzić absolutnie każde auto, jeden ze znajomych kompletnie znienawidził mercedesa W124 - kupił niby egzemplarz w dobrym stanie, a psuł się co chwilę i drogo - elektryka, silnik, skrzynia biegów, blacha rdzewiała. Teraz jeździ volvo 940, a balerony go obrzydzają, powtarza ludziom, jakie to gówniane auto. I tak to jest sobie budować opinię na przykładzie zużytego grata - można się pokusić o stwierdzenie, że baleron nadaje się tylko do jazdy wokół komina.
Ludzie, to auto nie jest ósmym cudem świata pod względem techniki, ale czytając niektóre posty można się nieźle uśmiać, chyba muszę wszystkie moje polonezy, byłe i aktualnego wynieść na ołtarze, bo dziwnym trafem zaliczyłem tymi strasznymi, potwornymi i awaryjnymi samochodami trochę świata (przy czym egzemplarz którym zjechałem Szwecję był w agonalnym stanie technicznym,a mimo to nie klęknął), i jakoś dalej jeżdżę, dzień nie wygląda tak, że idę do garażu, otwieram drzwi, i "o! nigdzie nie jadę, dzisiaj pompa hamulcowa poszła", tylko przekręcam kluczyk i jadę. Stąd te posty o "rękach ciągle w smarze", niczym przy ogarze 200 lub syrenie, potrafią rozbawić
Oczywiście, czasem trzeba coś wymienić w zawieszeniu czy wymienić gumowy wąż, ale auto ma już 100kkm i 22 lata i jestem w stanie zrozumieć, że guma parcieje ze starości, bądź żywot elementu eksploatacyjnego dobiegł końca.