Bardzo ładnie wygląda. A jakie konkretne efekty przy chudym kole zamachowym? wolne obroty się nie "pogubiły"?
Wolne obroty są stabilniejsze, niż wcześniej - koło zamachowe jest wyważone. Duży efekt zauważyłem jeśli chodzi o reakcję na gaz na niższych obrotach - auto lepiej się zbiera
Jakby też chętniej mieliło kołami na 2 biegu.
Zastanawiam się jedynie, czy silnik będzie miał taką siłę ssania, żeby pojechać na gazie z większym mikserem (34-38mm zamiast 32).
Na wyższych obrotach na pewno spoto zyskasz. Pytanie czy instalacja nie będzie zbyt niestabilna przy przyśpieszaniu 1000-2000obr. Weź załóż BLOS'a. Reakcja na gaz lepsza niż w MPI a nie zamula silnika.
Zobaczymy, co będzie po montażu miksera 34, przepustnica w tym momencie jest wstawiona od opla (44mm), kolektor ssący rozwiercony i po portingu (wcześniej głowica była po portingu, kolektor stary i przepustnica standard). Już zamówiony, to się pobawię.
Generalnie cała zabawa odbyła się z paru powodów.
Jednym z nich były zauważalne już w zbiorniczku wyrównawczym przedmuchy z UPG. Z przodu silnika pojawił się drobny wyciek, który powoli, ale systematycznie, sączył płyn chłodniczy - dokładnie ten sam objaw miałem w starym "camelu", z którego pochodzi silnik. Mogłem jeszcze tak jeździć, ale strasznie mnie wkurza, jak z autem jest cokolwiek nie tak, poza tym ciągle dolewałem płynu chłodniczego. Nic nie dzieje się bez przyczyny, także zamiast bezsensownego zmieniania uszczelki pod głowicą po 40kkm lub unieruchomienia auta w moim małym garażu w razie poważnego "w", postanowiłem pojechać do Morfiny i tam zdecydować, co dalej.
Okazała się rzecz mało przyjemna - uszczelka miała przedmuchy w paru miejscach. Wątpliwości padły na szlifierza, któremu się już nie chciało, albo zapomniał o planowaniu bloku (co w OHV trzeba po prostu zrobić, mam już przykład na dwóch silnikach - blok silnika, który trafił do 125p trzeba było splanować aż o 0,22mm!) - w pośpiechu montując silnik olaliśmy temat, myśląc, że nie planując bloku, wiedział, co robi. Nie wiedział. Podejrzenia co do wycieków padły też na grube (3mm wgłąb bloku) wżery w kanale wodnym. Tamten silnik jeździł kiedyś na wodzie...
Druga sprawa, która głównie odpowiadała za przedmuchy - WRB miał rację odnośnie sprawdzania drożności gwintów, i długości śrub względem ich osadzenia w bloku. Okazało się, że skręcając blok na starych śrubach, zrobiliśmy błąd - albo wyciągnęły się, albo gwinty pod sam koniec były na tyle skorodowane/zapieczone/zabrudzone, że śruby zakleszczały się w nich, i moment dokręcania kluczem dynamometrycznym nijak się miał do faktycznego momentu dokręcenia głowicy! Była podparta w kilku miejscach. Auto zrobiło z powodzeniem ok. 40 tysięcy kilometrów od tamtego czasu...
Rozczarowałem się także jakością panewek MVparts - o ile główne, korbowe panewki bimetu trzymały się bardzo dobrze, o tyle panewki MV zaczęły szybko się poddawać. Pogrzebałem szukając opinii MVparts (teraz motive), i wszystko okazało się jasne... Robią szmelc
W ich miejsce zostały zamontowane bimety.
Silnik został wyjęty z auta, wżery uzupełnione ciekłym metalem Wurth, po czym blok pojechał do szlifierza celem splanowania.
Niespodzianka była też w głowicy - podczas sprawdzania jej na szczelność, okazało się, że na zaworach ssących są przedmuchy. Nie pamiętam jakiej produkcji je kupowałem, na pewno nie fabryczne - okazały się... krzywe. Podobnie jak gniazda.
Wszystko zostało ponownie złożone na nowych, minimalnie krótszych śrubach do głowicy, i silnik wrócił do auta. Mam nadzieję, że nie będzie już sprawiał problemów. Wniosek jest jeden - na nowe części trzeba uważać jeszcze bardziej, niż myślałem, i bardziej stanowczo wymuszać na szlifierzach szlif powierzchni bloku.
Jak już wszystko jest na wierzchu i rozebrane, głupio trochę nie usprawnić auta. Pod maskę wpadło odchudzone o 1,2kg i wyważone koło zamachowe. Jak wspomniałem wyżej, drobna przeróbka, a jestem bardzo zadowolony z tego, jak auto się wkręca na obroty
. Ostatni miesiąc jeździłem pożyczonym roverem atu 1.4 na sekwencji. Porównując przyśpieszenie obu aut, aktualnie jest ono podobne. Myślę, że przy następnej okazji zmierzymy czas do setki tamtego rovera i mojego 1.6.
Sprzęgło, zamontowane jeszcze w poprzednim polonezie w 2014 roku (valeo) miało ciężki żywot - po zamontowaniu w drugim nie miało lżej. Miało nabite co najmniej 70-80 tysięcy, w dodatku, jak się okazało - ostatnio było mokrym sprzęgłem. Dlaczego? Ano, zawsze się mści zostawianie czegoś na później - kiedy ostatnio montowaliśmy silnik u Łukasza, machnąłem ręką na wymianę uszczelniacza skrzyni od strony sprzęgła, bo nie było na to czasu. Teraz okazało się, że był jeszcze fabryczny. 25-letnia guma zamieniła się w plastik i nie miała prawa trzymać szczelności - sprzęgło było zabryzgane olejem, i już nieco przytarte.
Nie było sensu montować takiego badziewia. Docisk pojechał do szlifu, a sprzęgło obito nowymi, nieco grubszymi okładzinami z dodatkiem kevlaru.
Druga niespodzianka była skryta za uszczelniaczem - jak większość polonezów, mojego trapił szum łożyska na wyłączonym sprzęgle. Większość postów na forum kieruje na źródło hałasu - łożysko oporowe. Jednak w poprzednich polonezach wymiana nie dawała żadnego efektu. A problem kryje się zupełnie gdzie indziej, co było widać po zdjęciu uszczelniacza.
Rozleciało się łożysko wałka sprzęgłowego (CBK-083). Żeby było śmiesznie, oprócz szumu nie było nic słychać
Wszystko pracowało teoretycznie poprawnie. Łożysko zostało wymienione na nowe, i jest przyjemna niespodzianka. Na wciśniętym, jak i na wyciśniętym sprzęgle, auto pracuje teraz tak samo, zniknął szum.
Trochę znowu w portfelu ubyło, no ale przynajmniej był pretekst do szlifnięcia koła zamachowego (czego żałowałem, że wcześniej nie zrobiłem) i naprawy innych upierdliwych drobiazgów
No, jeszcze jeden został... i testy większego miksera.