Oto co następuje.
Wczoraj jadąc sobie wesoło WSKą, w pewnym momencie coś jakby stuknęło i silnik zaczął pracować na skraju zalania. 17 km wlokłem się do domu z prędkością rowarzysty... Wymieniłem dyszę na mniejszą i ponownie się przejechałem, zdecydowana poprawa, jednak przy pełnym ogniu czuć, że silnik zaczyna zamulać. Na razie opóściłem iglicę o 1 rowek, jutro zobaczę co to dało. Dodatkowo w czasie jednostajnej jazdy pojawiają się jakieś dziwne szarpnięcia. Muszę sprawdzić ustawienie zapłonu. Poza tym muszę jeszcze sprawdzić co się odjaniepawliło z ładowaniem - dziś wyładowałem aku praktycznie do zera. Sprawdziłem napięcia, bez świateł 12,6V ze światłami nie ma nawet 10V
także albo gdzieś coś nie styka, albo te zapłony CDI do pic na wodę fotomontaż.
Edyta:
A może to aku padł? Podłączony do prostownika po niecalej godzinie zrobił się ciepły. A napięcie na nim nie wzrosło. Czyli tak jakby miał zwarcie wewnętrzne.
Przekonałem się też, że mała zębatka z 16ma zębami powoduje nieużyteczność 4 biegu. Mam nadzieję, że gdy ogarnę zepłon i skład mieszanki, to na 4 będzie się dało jechać te 80kilka km/h.
Na dokładkę szykują się przeprawy z Laluną. AC do nabicia bo chłodzi ledwo ledwo. W dodatku wróciła dość irytująca usterka - po ~100 km nie wiadomo dlaczego sprężarka przestaje działać. W przy niskich temperaturach to nie występowało lub nie dało się tego zauważyć. Co ciekawe, gdy wyłączę silnik i odpalę za 5 min, AC działa jakgdyby nigdy nic... Czytając w necie o przyczynach takiego stanu rzeczy jest kilka opcji, a każda bardziej kosztowna od poprzedniej
Zapomniałem napisać w ostatnim poście. Przy wymianie kół stwierdziłem wyraźne wyrąbanie tulei w tylnej belce - Sasic wytrzymał mniej niż 20k km... Najwyraźniej czas na poliuretany.