Wyjazd zaliczony, ok 1620km nabite
Za słabo ściśnięta opaska spowodowała "znikanie" wyciek płynu chłodniczego, skręciłem mocniej i po problemie. Dodając do tego fakt, że termostat ze stahltera po jakichś 2 latach zaczął się przycinać w wyższych i temperatura ku mojemu zdziwieniu potrafiła rosnąć i nagle opadać, nabawiłem się niezłego strachu, że UPG mi siadła - szczęśliwie to były jak zwykle pierdoły, a zablokowany termostat nauczyłem się "obsługiwać" otwierając nagrzewnicę, szczęśliwie nie przekraczał temperatury ok.100 stopni.
. Zdziwiło mnie tylko, że ten termostat padł w ten sposób tak szybko. Jutro podmienię na nowy, może trafiłem lewy... Przy czym dobrze, że nie zablokował się całkowicie, jedynie otwierał się maksymalnie z opóźnieniem, dzięki czemu nie musiałem dłubać w aucie na urlopie. Trasa Międzyzdroje-Sosnowiec poszła szybko, 11:30 wyjazd z Międzyzdrojów, 19:28 meldunek z powrotem pod domem, także licząc z postojami fajna wyszła średnia prędkość
Zabawne - po polskiej stronie granicy nie spotkałem tylko jednego demoluda. Trabanta z obciętym dachem jako reklamę pizzerii. Po przejeździe na niemiecką stronę granicy, ledwie 5km za Świnoujciem minął mnie... odrestaurowany Moskwicz 412. Za chwilę wypucowany trabant 601, a na postoju pod sklepem trafiłem na ładę żiguli. Cóż - ich chyba stać na "zabawki"...
Zdjęcia pamiątkowe tym razem strzelałem analogiem - Zenit E dał radę, kiedy w cyfrówce bateria padła
.