Tavria dostała nowy pasek rozrządu, w związku z czym udało się ją uruchomić i pojeździć. To jest horror

Samochód w ogóle nie ma wolnych obrotów, więc ciągle trzeba jeździć na ssaniu, bo jak tylko się je wciśnie, momentalnie gaśnie, dobrze, że chociaż ssanie działa na gazie ( w moim dawnym GLE nie działało na LPG ) Czy działa na benzynie nie wiem, bo bak jest pusty a ktoś wyrwał zamek w korku, więc nie mogę go odkręcić. Sprzęgło łapie na samiutkiej górze, więc jak ktoś stoi obok to myśli, że nie umiem jeździć, bo samochód wyje i ledwo jedzie. Kontrolkom poodpadały/poodklejały się hologramy, więc wiem, że palą się jakieś kontrolki ale nawet nie wiem od czego

W drzwiach kierowcy jest uszkodzony zamek, więc za każdym razem jak wsiadam i zamykam drzwi to same się ryglują, ,,cycek" na górze jest urwany więc albo muszę odkręcić szybę i kluczykami otwierać zamek ( bo nie działa to jak w Polonezie, pociągnięciem klamki w środku drzwi nie otworzę jak są zamkniętę ) albo wysiadać drzwiami pasażera, preferuję drugie rozwiązanie. Silnik rzyga olejem wszystkimi możliwymi uszczelkami. Zawory do regulacji, gaźnik do regulacji, LPG do regulacji. Wszystko do regulacji
Zrobiłem nią 10km i jestem autentycznie zmęczony. Stan auta jest wynikiem wieloletnich, nawarstwionych zaniedbań. Jedynie co, to jak na Tavrie nie jest mocno zgnita, bo raptem kilka purchli.
Auto jest do wyprowadzenia, ale dla kogoś kto przede wszystkim ma umiejętności, bo mechanicy zjedzą sporo kasy, dużo samozaparcia i dużo czasu. Ja tych rzeczy nie mam, na dniach pogadam z kilkoma osobami, które mogłyby chcieć się podjąć porobienia tego i owego. Najbardziej wkurzają obroty i sprzęgło, jak to uda się zrobić niskobudżetowo to pobawię się nią trochę, jak nie, to na dniach wróci na olx.